Loading...

Czy to już alkoholizm? Przy jakich dawkach alkoholu można mówić o uzależnieniu?

Czy to już alkoholizm Przy jakich dawkach alkoholu można mówić o uzależnieniu

Polskie społeczeństwo niestety bardzo sobie folguje podczas spożywania alkoholu. Dlatego mamy taką niedobrą opinię, a pół świata uważa nas za alkoholików. Gdzie jednak leży granica między przyjemnością, a nałogiem?

Po pierwsze, ilość alkoholu nie odgrywa szczególnej roli. Dziwne, prawda?

Najczęściej kojarzymy uzależnienie z obdartymi pijaczkami spod wiejskiego sklepiku. Jednak każdy może zachorować. Szczególnej roli nie odgrywa jedno czy pięć piw.

Pewien bogaty przedsiębiorca może codziennie po pracy wypijać odrobinę wina. Prawdziwe, francuskie, wycieka do kosztownego kieliszka z równie widowiskowej karafki. Zdaje się to tak eleganckie i wysublimowane… Jednak w tej sytuacji także mamy do czynienia z formą alkoholizmu. Jeśli ten człowiek nie wyobraża sobie popołudnia bez drinka, oznacza to że jest uzależniony. Terapia alkoholowa zdaje się więc dobrym rozwiązaniem.

Ustaliliśmy, że charakterystyczną cechą nałogu jest jego częstotliwość. Nie liczy się ilość ani jakość.

Jednak Francuzi, Włosi… Czyżby podając wino do obiadu również zachęcali do pijaństwa? W żadnym wypadku! Ludzie ci piją dla dobra zdrowia. Udowodniono zresztą, że odrobina alkoholu ma pozytywny wpływ na funkcjonowanie układu trawiennego. We wszystkim jednak trzeba znać umiar.

Ponadto, wino w krajach śródziemnomorskich zapobiega odwadnianiu. Dlatego – proszę się nie zgorszyć! – w Biblii jest głównym trunkiem. Z uwagi na swoją barwę i łatwą dostępność, mogli sobie na nie pozwolić nawet ubodzy. Zresztą, te specjały z ciepłych krajów są tak mocno rozcieńczone, że nie wywierają ogromnego wpływu na wzrost naszych promili.

Czym innym są napoje serwowane na przyjęciach. Tak już się brzydko nauczyliśmy, że nie ma święta bez wódki i mięsa. To drugie podniesie nam jedynie poziom cholesterolu, lecz mocno stężony alkohol nie jest dobrym rozwiązaniem, nawet dla zdrowego człowieka. Do tego dochodzi jeszcze presja społeczna. „Za zdrowie młodych…”, „Na szczęście…” czy też inne zabobonne życzenia. Ciężko znaleźć w sobie tyle charakteru, by odmówić.

Jednak okazjonalne wypicie trunku nie czyni jeszcze z nas alkoholików. Pamiętajmy, że największą rolę odgrywa tu częstotliwość. Zachowajmy więc rozsądny umiar. I cieszmy się życiem!

Terapie Tu i Teraz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

twelve + 7 =